Le Petit Olivier – balsam do włosów suchych i zniszczonych
Jak łatwo zauważyć czytając moje wpisy, mam włosy mocno zniszczone i przesuszone. Ten ranking balsamów do włosów jest natomiast efektem mojej wielomiesięcznej walki o przywrócenie włosom dawnego zdrowia i blasku. Ten sam problem skłonił mnie do przetestowania balsamu do włosów od Le Petit Olivier. 😉 Bardzo taniego produktu, który może niejedną osobę zaskoczyć skutecznością.
W przypadku Le Petit Olivier sekret tkwi w naturalności, a nie w ilości lub oryginalności składników. Dobrze znane substancje odżywcze, w dobrych proporcjach i połączone z pomysłem mogą dać lepsze efekty niż najdroższe luksusowe produkty. Balsam do włosów bazuje na stuprocentowo naturalnych składnikach, które może nie poprawiają kondycji włosów natychmiastowo, ale na pewno są bardzo skuteczne w dłuższej perspektywie czasu. Naturalność składników potwierdza Ecocert. A jest ich kilka. Oliwa z oliwek normalizująca pracę gruczołów łojowych. Olej arganowy (marokańskie płynne złoto), którego zadaniem jest regeneracja i kontrola poziomu nawilżenia włosów. I masło karité, które odbudowuje i odżywia od wewnątrz. Poza tym balsam do włosów Le Petit Olivier nie zawiera parabenów, barwników i innych składników potencjalnie szkodliwych lub drażniących. Można śmiało próbować! 😉
Le Petit Olivier to prowansalskie źródło piękna prosto z Francji, a przynajmniej tak reklamują ten balsam do włosów na każdej stronie internetowej. Intensywna odżywka-krem przeznaczona jest do włosów suchych i zniszczonych. Ma odżywiać, nawilżać, wygładzać, regenerować i ogólnie poprawiać stan włosów. Czy to się sprawdza? Po części tak, ale po części nie. 🙂 Balsam do włosów zdecydowanie ułatwia rozczesywanie i zapobiega splątywaniu pasm. Niweluje matowość i szorstkość włosów, które robią się bardziej aksamitne. Niestety odżywienie nie jest już tak zauważalne, a nawet powiedziałabym, że stan moich włosów pod tym względem się nie zmienił. Można podsumować działanie balsamu do włosów Le Petit Olivier trzema słowami: pół na pół. 😉
Ten produkt stosuje się standardowo, bez żadnych udziwnień. Najpierw dokładne mycie włosów i delikatne osuszanie ręcznikiem. Potem aplikacja balsamu na włosy, które jeszcze są wilgotne, ale nie ociekają wodą. Tak możemy funkcjonować wg uznania kilka minut, a nawet kilka godzin – zależy np. od ilości wolnego czasu. W moim przypadku balsam do włosów Crème de Soins zostaje na włosach około kwadransa. To optymalny czas, po którym dokładnie spłukuję odżywkę. 🙂 Można pozostawić włosy do samodzielnego wyschnięcia, a można przyspieszyć to suszarką. Balsam ma charakterystyczny zapach orzechów arganowych i masła shea, który ja uwielbiam! A co najlepsze, aromat na włosach pozostaje przez cały dzień. 🙂
Zalety:
- dobra skuteczność w większości problemów,
- długotrwały zapach,
- bardzo przystępna cena (ok. 20 zł),
- całkowicie naturalny i prosty skład,
- nieskomplikowana aplikacja,
- nie zawiera sztucznych substancji.
Wady:
- brak efektu odżywienia włosów,
- charakterystyczny zapach (nie każdemu się spodoba).